Aktualności » Kwiecień plecień, bo przeplata
23-12-2017r.

 

Pierwszy kwartał roku zleciał błyskawicznie, a my wciąż byliśmy o krok od grupy mistrzowskiej. I to jako beniaminek. Właśnie w kwietniu 2017 roku przyszedł też czas na pierwsze rozstrzygnięcia, choć wówczas nie wszystko poszło po naszej myśli.

 

Kończącą marzec porażkę z Wisłą Kraków odbiliśmy sobie w Prima Aprilis, wygrywając aż 4:1 z drużyną z drugiej strony Błoń - Cracovią. To nie żart. Właśnie 1 kwietnia Nafciarze odnieśli najwyższe zwycięstwo po powrocie do elity! W osiągnięciu tak dobrego rezultatu pomogła postawa Dominika Kuna, który wywalczył rzut karny i zanotował dwie asysty przy trafieniach Mateusza Piątkowskiego.

 

Z bojowym nastawieniem udaliśmy się więc do Lublina na starcie z zamykającym stawkę Górnikiem Łęczna. Po dwóch kwadransach położenie Wiślaków wydawało się być beznadziejne (0:2), a po przerwie nic nie chciało się zmienić. W 56. minucie do akcji wkroczyli jednak zawodnicy gospodarzy i… Paweł Sasin strzelił samobója, który dał płocczanom wiatr w żagle. Niespełna dziesięć minut później do remisu doprowadził Damian Byrtek, a pogoń niebiesko-biało-niebieskich zakończył w 85. minucie Dimitar Iliev.

 

W Wielką Sobotę 15 kwietnia miało miejsce wielkie wydarzenie. Na pojedynek Nafciarzy z Lechem Poznań po raz pierwszy w historii bilety zostały wyprzedane przed rozpoczęciem dnia meczowego, a kibice zajęli wszystkie udostępnione miejsca na Stadionie im. Kazimierza Górskiego. Na boisku gracze Kolejorza nie pozostawili nam jednak złudzeń i wygrali 3:0, za co zrewanżowaliśmy się jednak później.

 

W ostatniej serii gier rundy zasadniczej musieliśmy jedynie wygrać w Gdyni i wtedy na pewno cieszylibyśmy się z awansu do TOP8. W przypadku remisu musielibyśmy natomiast liczyć na pomoc innych. Przeciwko Arce nie zagraliśmy jednak aż tak dobrze i od 41. minuty trzeba było gonić wynik. Po wyrównującej bramce z jedenastu metrów José Kanté w naszych szeregach zapanowała chwilowa euforia, ale ostatecznie bramka Hiszpana grę w górnej ósemce zapewniła… Koronie Kielce. Pozycja wyjściowa do walki o cel, jakim było utrzymanie w elicie, była jednak najlepsza z możliwych.

 

Pierwsze spotkanie w ostatecznej rozgrywce zakończyło się podziałem punktów. Tym razem Kanté - wykorzystując rzut karny - dał nam prowadzenie, a na kwadrans przed końcem wyrównał Jakub Arak. Niewiele potem mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, lecz Giorgi Merebashvili zepsuł swoją próbę z karnego. Gruzin zrehabilitował się tydzień później, ale o tym przeczytacie już w podsumowaniu kolejnego miesiąca.