Aktualności » Mereba na przełamanie
28-12-2017r.

 

 

Kluczowym dla całej jesiennej części rozgrywek miesiącem okazał się wrzesień. Startowaliśmy do niego po klęsce w Zabrzu i kilkudniowym zgrupowaniu w Gniewinie, którego celem była przede wszystkim odpowiednia integracja drużyny. 

 

Nasi trenerzy wykorzystali reprezentacyjną przerwę w rozgrywkach ligowych na organizację krótkiego obozu w Gniewinie. Piłkarze intensywnie trenowali, ale pracowali także nad wyraźnie nadwątloną wysoką porażką w Zabrzu psychiką. Do Lubina na pierwszy wrześniowy mecz jechaliśmy więc z nadziejami na dobry wynik. 

 

Pierwsza część rozegranego 8 września pojedynku nie wróżyła niczego dobrego. Dwa poważne błędy Nafciarzy oznaczały gole Jakuba Świerczoka i Bartłomieja Pawłowskiego. Gospodarze mieli jeszcze inne okazje, ale ich nie wykorzystali. Wydawało się, że dwutygodniowy okres intensywnej pracy nie poprawił formy naszej drużyny. A jednak. Po przerwie na boisku w miejsce Adama Dźwigały pojawił się Giorgi Merebashvili, który został ustawiony na skrzydle, a w środku pomocy miejsce znalazł Nico Varela. Wejście Gruzina, który na ławce usiadł prawdopodobnie z powodu zmęczenia podróżą po meczu reprezentacji, okazało się „wejściem smoka”. Od początku Mereba zaczął szaleć na lewym skrzydle i na efekty nie trzeba było długo czekać. W 57. minucie elegancki drybling i perfekcyjne podanie do Mateusz Piątkowskiego, który zmniejszył rozmiary prowadzenia gospodarzy. Kilkanaście minut później ponowna akcja indywidualna Gruzina, faul w szesnastce i karny skutecznie wykonany przez Varelę. Na dwadzieścia minut przed końcem straty odrobione, a Wisła napędzona. Niestety, naszej przewagi psychicznej nie udało się zamienić na komplet punktów, ale remis przyjęliśmy jak zwycięstwo.

 

Wygrana przyszła 16 września. Do Płocka zawitała Pogoń Szczecin. I znowu zaczęliśmy nieszczególnie. Po kwadransie składna akcja gości przyniosła im prowadzenie autorstwa Kamila Drygasa. Wynik 0:1 utrzymał się do przerwy. Druga część spotkania przebiegła pod dyktando Nafciarzy, których do zwycięstwa poprowadził Damian Szymański. Najpierw sam wyrównał wspaniałym uderzeniem spoza pola karnego, a następnie wrzucił piłkę wprost na głowę Piątkowskiego, którego strzał był nie do obrony. Trzecia bramka urodą nie ustępowała dwóm pierwszym. Po kontrze, w doliczonym czasie, siarczysty strzał oddał Arkadiusz Reca. Bramkarz Pogoni znów nie miał nic do powiedzenia. 

 

Wrześniowe pojedynki zakończyliśmy przy Kałuży w Krakowie. Od lat nie mogliśmy wywieźć wygranej spod Wawelu, ale każda seria ma swój kres. Ta konkretna, 25 września 2017. Na starcie z będącą w dołku Cracovią jechaliśmy w roli faworytów, ale każdy ligowy wyjazd jest wymagający, co potwierdziło pierwszych czterdzieści pięć minut. 0:0, z szansami dla obydwu drużyn. Druga połowa już wyraźnie dla Nafciarzy. Jako pierwszy, niedługo po wznowieniu gry trafił Varela. Wyrównał w 70. minucie Javier Hernandez, ale na Wisłę tego dnia nie było mocnych. W 80. minucie na drybling zdecydował się Merebashvili i tym razem zakończył akcję bezpośrednim, płaskim uderzeniem. Błąd popełnił bramkarz Pasów i wróciliśmy na prowadzenie, a gospodarzy dobił Dominik Furman na kilkadziesiąt sekund przed końcowym gwizdkiem.

 

Wrzesień w wykonaniu Wisełki był na tyle udany, że w zgodnej opinii kolegów po fachu pracujących w innych ekstraklasowych klubach Jerzy Brzęczek zasłużył na tytuł „Trenera miesiąca”. Lepszego komentarza tutaj nie potrzeba.